A zatem...
Zapomnialam napisac wczesniej - dzis jest dzien spotykania Polakow :)
Chyba jeszcze tego nie napisalam - tu w ogole jest duzo Polakow :D
Dzis - okazalo sie, ze jedna dziewczyna jest Polka z pochodzenia. I w razie "w" da sie z nia po polsku porozumiec. Zreszta ona od poczatku przypominala mi jedna kolezanke...
Potem pan rowniez okazal sie Polakiem.
I to tak dziwnie.
W jakis sposob przypominal mi Dziadzia Miecia, ktorego nie pamietam a znam ze zdjec. A na dodatek mowil w jakis sposob podobnie do Marmurka. Tak jakos "staropolsko" jakby. Z takim zaspiewem i starannoscia starszych, wyksztalconych osob. I podobnie pachnial. Strasznie dziwne uczucie jak powiedzial Kraków, w taki szczegolny sposob. Gdzies tam czulam lzy.
A wszystko jak zwykle wyszlo od "bigoszu" - moj dozorujacy zazartowal ze jestem mu winna kolejny sloik bigosu - to powoli robi sie taki cennik (gdybym miala sie z tego wywiazac niedlugo nie zmiesci mi sie transport w Lilijance) - a pan zapytal mnie najpierw po niemiecku skad jestem - i na moje "Aus Polen, aus Krakau" powiedzial owo Kraków.
Wracam z tego sklepu myslac, ze jest jak na dworcu w Kieleckim, mijam dwoch panow prowadzacych rowery, jeden mnie pozdrawia "Hallo" (mysle sobie poza szpitalem = na ulicy to chyba nie ma obowiazku nikogo pozdrawiac, znowu nie jestesmy na szlaku w gorach) a za chwile slysze jak mowi do tego drugiego o mijanym lokalu: "Ta knajpa jest zajebista!"
Potem zastanawialam sie przez chwile czy to nie z powodu siatki w jakiej mialam zakupy - z logo mistrzostw Euro 2012 - zostalam zaczepiona - ale bylo ciemno moze nie zauwazyl ;)
Zreszta nie dalej jak przedwczoraj kiedy poszukiwalam doladowania do niemieckiego prepeida - wstapilam na stacje benzynowa a pani wlasnie konczyla rozmowe przez telefon slowami: " No to na razie! Tschüß!"