piątek, 25 stycznia 2013

Post nr cztery

A zatem...

Dzis bylo fantastyczne SLONCE!
Dla tych co jak ja troche zapomnieli - to taka oslepiajaca kula na niebie!
Od razu wszyscy mieli lepsze humory i dodatkowo jak to w piatek kazdy chcial jak najszybciej udac sie do domu na weekend. Dzis oposcilam prace 15:15! Niby jestem jako Hospitantin i nadal nie mam zatrudnienia ale do tej pory siedzialam grzecznie do 16 albo i dluzej. Dzis laba. Ale szpital opuscilam zgodnie z czasem pracy czyli o 16 - zeby nie bylo ;)
Misteczko od razu prezentuje sie piekniej.
Byl taki moment kiedy szlam Kastanienweg majac w plecy zachodzace slonce - taka pomaranczowo zlota kule,  przed soba wschodzaca rownie wielka blada nieco nieregularna kule ksiezyca, po lewej stronie napuszonego kociego rudzielca, a po prawej rozswiergotany krzak wrobli.
(prawie jak Lucky Luck odjezdzalam samotnie we wschodzacy ksiezyc)
Nastapilo niemal wiosenne ozywienie w przyrodzie. Ptaszory rozdarly paszczory i od razu jakby cieplej mimo ze termometr sugerowal, ze zimniej :P
Zaobserwowalam migracje kaczek (chyba kaczek) kluczem tak na oko ze 30 sztuk. Rowniez darly paszcze.
Moze faktycznie wiosna idzie.
Ze idzie sugerowalaby rowniez obecnosc kacuszek, kroliczkow, czekoladowych jajek i wszelkiej masci roznistych gadzetow wielkanocnych w supermarketach...



1 komentarz:

  1. Nawet w Krakowie ONO nieśmiało przez chmury do ludzkości mrugało,ale mnie to nijakim optymizmem nie napawa; w perspektywie poniedziałek poferyjny i jakieś siarczyste (mają coś z siarką wspólnego? myślałam, że tam raczej ciepło) mrozy...

    OdpowiedzUsuń