sobota, 30 marca 2013

a imię jego czterdzieści i cztery

A zatem...


już właściwie Wielkanoc
z tej okazji życzenia od Pana co już trochę nie żyje



Miejcie nadzieję!... Nie tę lichą, marną
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.

Miejcie odwagę!... Nie tę jednodniową,
Co w rozpaczliwym przedsięwzięciu pryska,
Lecz tę, co wiecznie z podniesioną głową
Nie da się zepchnąć ze swego stanowiska.

Miejcie odwagę... Nie tę tchnącą szałem,
która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem
Przeciwne losy stałością zwycięża.

Przestańmy własną pieścić się boleścią,
Przestańmy ciągłym lamentem się poić:
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią,
Mężom przystało w milczeniu się zbroić...

Lecz nie przestajmy czcić świętości swoje
I przechowywać ideałów czystość;
Do nas należy dać im moc i zbroję,
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość

Adam Asnyk




środa, 27 marca 2013

post numer 43

A zatem....

dojechałam do krk cała i zdrowa
choć było po drodze dwóch prawdziwych morderców-samobójców,  którzy dybali na moje życie
na szczęście lilijanka ma dobre hamulce
a ja nie do końca stępiały refleks po dyżurze na którym spałam w sumie koło godziny
wiadomo, że jak coś jest po dyżurze zaplanowane to będzie się działo
do tego pełnia...
w końcu nie pojechałam zaraz z rana
szef mi zabronił ;p
poszłam na górę do dyżurki i odespałam 2,5h
i okazało się to skuteczne
potem po przekroczeniu polskiej granicy drzemałam jeszcze pół godziny na tylnym siedzeniu lilijanki
i jestem
: )



poniedziałek, 25 marca 2013

pOsT nR cZtErDzIeŚcI dWa

A zatem...

próbuję jakoś zająć reisefieber

spakowałam się
spakowałam różne dingsy okołowielkanocne
min. kąsełko

zrobiłam czystki w lodówce
wyprodukowałam naleśniko omlety
(pokłosie czystek - białka i śmietana 30% pozostałe po pieczeniu ciasta w przeszłości, trochę soli, ostatecznie okazało się trochę więcej niż trochę, pieprz, odrobina oliwy, mąka - ubite trzepaczką - całkiem dobrze smakowały z galaretką porzeczkową;)
dokończyłam również:
sałatkę owocową, jogurt, suszone owoce, marchewkę
mam nadzieję to wszystko nie będzie chciało wracać...

zasyfiłam posprzątaną na błysk kuchnię
posprzątałam znowu
załadowałam zmywarkę

i krążę
czując jak narasta we mnie stres przed dyżurem i przed podróżą

chyba trzeba to przespać
szkoda, że nie ma teleportu do Krk  



niedziela, 24 marca 2013

Post Nr Czterdzieści Jeden

A zatem...

dziś Niedziela Palmowa
byłam w kościele - tu zamiast palm mają ot tak po prostu ułamane gałązki bukszpanu
bez ozdób
nie wiedziałam o tym
i rano na szybko próbowałam sklecić jakąś palmę prowizoryczną
i odruchowo urwałam gałązki z bukszpanu rosnącego przy tarasie
dodałam do tego trzy czerwone róże z mojego wiosennego bukietu
i wyszła całkiem strojna palma


byłam również na spacerze na końcu świata
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiroTpukzJ4cPTLYqokESDRHb1CU706T4GtMZTA5-Tu9aMv9t0isVlVAZzpAvJKZ13hQTomSrPDom1Pt_Z87jvAlPbwi-nPqDjt-i4vEciL8gIxpKSQoKhtPoRnVexQsEDb6gM5PW54OaE/w531-h398-p-o-k/DSCN0758.JPG
jak opowiadała pani sąsiadka oni tam przychodzili stali na ulicy co kończyła się na płocie, kolczastym drucie i zaoranym obszarze pomiędzy po którym czasem jeździły czołgi a częściej jippy i spoza było słychać szczekanie psa, śmiech ludzi, płacz dzieci - wyraźny dowód, że tam, za końcem świata toczy się jakieś życie
obecnie na końcu świata chroni się żaby....
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh90n4RASywRB5bfJC-sbliBTsZas0bHJkR7njGSPMA_zKPhtNC2n-Q2zN3be54CcKPAShUjulQyPHgyC7qVbtKs6b7GcLVDX-r-nEE_WYxAA5pMrN-tNplS1vtLYhKl4w2faO-geQ92AM/s505/DSCN0766.JPG
jeden ochotnik przypłacił to życiem - auto rozjechało jego a nie żabulca


później jeszcze produkowałyśmy pisanki, a Maxi chrapał donośnie w fotelu obok
pisanki z kaczych jajek
są białe z lekko zielonym odcieniem
i gładkie bardzo a nie jak kurze lekko chropawe
oczywiście jedno stłukłam jak było prawie gotowe

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzwZe9p3hMOszYzAASm74yrL984fS3xbaBlTncIsl7TYW0CFyynnHObdumP9cFcZGZb3Iq9eYTXPRFCffAZqXZL0AljWtEx8eIwAeTaB68jyFlPZ6eGU_fDXJVIPr4w21jQFR49EmAAes/w557-h417-p-o-k/DSCN0777.JPG




sobota, 23 marca 2013

post nr 40

A zatem...

dziś dzień porządkowy
w końcu wiosna i wiosenne porządki się należą
no i jak pojadę we środę do domu nie mogę zostawić tu tego bałaganu,bo jeszcze coś się z tego rozwinie jakaś nowa cywilizacja...
odprałam się
jutro się chyba spakuję
no normalnie niemal w bloku startowym już czekam

szybko zleci skoro 40 lat mija jak jeden dzień


Ps.
dziękuję za trzymanie kciuków
skuteczne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:D
: ))))))))))))))))))))))))))))))




piątek, 22 marca 2013

POST NR TRZYDZIEŚCI DZIEWIĘĆ

A zatem...

zacznę od najważniejszego!

bardzo proszę o trzymanie kciuków za zdających jutro egzamin specjalizacyjny z anestezjologii


a właściwie za jedną osobę, tę co ma "kojący wpływ" ! ! !




siedziałam dziś w zapadającym zmroku ze stygnącą kawą przy stole w pokoju i nasłuchiwałam nerwowego furgotu w ogrodzie jakiś straszliwy rejwach był w kosiej populacji mimo znów padającego śniegu - żywy dowód wiosny

inny dowód  przedstawił mi Maxi rano - pawik z chrupek na obrusie skłonił mnie do zaproponowania pewnego równania:
kłaczki = kiełki + pączki
wszystkie te składowe są zauważalne a wiosna wciąż gdzieś zagubiona

wszyscy chcą wiosny
ale...
czy ktoś topił wczoraj Marzannę ?
albo świętował jak się dowiedziałam Maselnicę (Масленица) ?
http://carska-stolica.mojglos.pl/2012/07/19/maslenica-i-bliny/
ja muszę się uderzyć w piersi
wczoraj nawet o tym myślałam, ale po powrocie z pracy normalnie sprawę przespałam

ostatnio jakieś trzy lata temu topiłam Marzannę
w Białusze
w dobrym towarzystwie
na końcu Rakowickiej
z drewnianego mostku





dziś trochę się przedzierałam przez bałagan w domu...
mam tutaj na wyposażeniu kilka serwisów do kawy
aż się prosi o przyjmowanie gości
trochę jakby zabawa lalkami...
trochę nierealnie
patrzę trochę z boku na to co się dzieje
i zastanawiam się co dalej


może wiosna przyniesie ze sobą jasność umysłu?



wtorek, 19 marca 2013

Post numer 38

A zatem...

żeby nie wyjść z wprawy i pójść za ciosem dziś też coś naskrobię
a ściślej rzecz biorąc wystukam

rano coś było nie tak po drodze
nie chodzi mi o nową warstwę śniegu
i że pod wieczór było stopione a przez noc napadało nowe

było podejrzanie pusto 
nikogo nie spotkałam

za to popołudniu gdy szłam przez tutejszą Floriańską włóczyły się całe watahy młodzieży szkolnej ;)
zaczęły się ferie wielkanocne


dziś po raz kolejny dokonałam obserwacji czegoś co mnie nieustannie bulwersuje
ludzkość jeździ tu z absolutnie nieodśnieżonymi autami
jest ledwie co przetarta wycieraczką przednia szyba i dość
nie przeszkadza im to jednakże zatrzymywać się przed przejściem dla pieszych zanim człowiek w ogóle dobrze do tego przejscia dotrze
napawa mnie to nieustannym zdziwieniem a nawet zabobonnym lękiem....


zatem dla odpędzenia złych duchów kupiłam dziś kwiatki
i wino ewidentnie adresowane do dziewczynek
białe, słodkie, z uroczym różowym kolorem zakrętki i łączką kwiatów z motylami na etykietce...




póki co udekorowałam kuchnię
pokój https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLXHlaizbRzCVLsjonfBCgI1tV_sbtTzN85JxlV8CjRJzh-_zYfdO_8gAqndJrUOgWPdApbrK4pe_VyGi2AuFW97ODTEVUWpiPEPfWlI5McmO_lKsEndoCt60vYHPcGZAa0wQM5Jc4Gag/s505/DSCN0756.JPG
i czekam na wiosnę...


poniedziałek, 18 marca 2013

PoST nr 30siedem

A zatem...


     Jak już odrabiać zaległości to z nawiązką.

     Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem opisania drogi do szkoły. Tzn. do szpitala ma się rozumieć. Chodzę codziennie na nogach tą samą trasą: Kastanienweg, Sonnenweg, Roter Torweg, Goethestrasse, Schillerstrasse, Wallplatz, Ziegenmarkt, Streplingerode, Albrechtstrasse, Marienstrasse, Conringplatz, Conringstrasse. Jest mniej więcej tak samo daleko jak z Rakowickiej na Wrocławską. Zatem wiele się w moim życiu nie zmieniło. 
    Wstaję około 05:50 - dobrze wygląda jak się ustawia na budziku. Odkręcam żaluzje co powoduje natychmiastowe pojawienie się Maxa pod drzwiami na taras - o ile już tam nie czatuje wcześniej. Witamy się i idę mu nasypać chrupek. Zwykle oczekuje, że będę mu asystować w jedzeniu, więc odpalam niemieckie radio i dotrzymuję mu towarzystwa nastawiając kawę. Potem idę do łazienki umyć włosy, a on albo czai się ze stołu na potencjalne ptaki w okolicy karmnika albo poluje na nie zza doniczki. Czasem jak nie ma nastroju to wybiera któryś fotel i się w nim lokuje. Jak wychodzę z łazienki zwykle przychodzi zobaczyć co robię na śniadanie i próbuje wyłudzić np.szynkę wkładaną do kanapek. Zwykle zadowala się dojedzeniem chrupek i idzie popilnować co się dzieje za oknem. Suszę włosy, siadam z kawą i wtedy nie wiadomo jak robi się nagle siódma. Więc w popłochu zbieram rzeczy, ubieram kurtkę, buty. Max nauczył się już co oznacza moje nagłe pobudzenie i zwykle zachowując spokój idzie pod drzwi i każe się wypuścić. Jeśli z jakichś powodów ma plan zostać - wywabiam go wystawiając miskę z chrupkami przed drzwi.
     Na trasie, o ile nie wyjdę zbyt późno spotykam codziennie te same osoby w podobnym miejscu. Wróżę z tego na ile jestem spóźniona ;) Jest taka para - dziewczyna i chłopak w wieku późnogimnazjalnowczesnolicealnym - idą razem, nigdy nie rozmawiając trochę naburmuszeni jak typowe kochające się rodzeństwo- może nie lubią chodzić do szkoły. Tak w połowie Sonnenweg ich mijam. Potem pod Avaconem (róg Getego i Schillera) mijam najpierw panią z czarnokruczymi farbowanymi włosami związanymi w kucyk w wieku ok, 30pare która dałabym sobie głowę urwać jest z Polski. Kawałek dalej dziewczynkę z niebieskim szalikiem i w trampkach nie bacząc na ilość śniegu, zawsze ze słuchawkami na uszach w wieku późnej podstawówki, początku gimnazjum. Dalej jest jeszcze jedna dziewczynka wyglądająca na prześladowaną w szkole- nie wiem czemu ale tak mi się kojarzy. Potem jest jeszcze kilka osób już mniej stałych i charakterystycznych. Na Streplingrode zawsze czają się na wejście do jednej z kamieniczek i sprawdzam czy na poręczy wisi znów siatka z pieczywem i liścik. Nieodmiennie mnie to rozwala. Siatka znika później - dziś jak wracałam koło 8:30 już jej nie było. Zawsze wyobrażam sobie jakieś historie z tym związane. 
     Jest jeszcze parę charakterystycznych punktów po drodze. Zaglądam zwykle przez okno do jadalni Parkhotelu. Myślę wtedy o przygodach, wyjazdach, wakacjach, zwiedzaniu nowego. Przypomina mi się Sakro Monte może dlatego, że pora roku była podobna. 
     W tej okolicy spotykam również czasem Edytę, zwykle oznacza to, że jestem już porządnie spóźniona, bo oni zaczynają pracę trochę później...
      No cóż to też się tak bardzo nie zmieniło... wciąż wpadam do pracy odrobinę za późno. 
     Bywa i tak ale rzadko,że wyzbieram się wcześniej, bo nie mam śniadania,wtedy robię dodatkową pętlę na trasie i idę na  Brauschweigerstrasse do  piekarni z szyldem Durzynski po drożdżówki. Mają tam też przepyszne ciasto z makiem i kruszonką po wierzchu....
  

Ps. Wczoraj minął dokładnie miesiąc odkąd się przeprowadziłam na Kasztanową... 17 lutego to było :)
Dobrze się tu mieszka. Zadomowiłam się  :D





post NR trzydzieści sześć

A zatem....

zwrócił ktoś kiedyś uwagę jak schnie chodnik?
poszczególne płyty schną od środka na zewnątrz
w łączeniach wilgoć zostaje dłużej i brzegi pozostają jeszcze jakiś czas mokre

dziś patrzyłam przez okno z łazienki na chodniczek z płytek kształtu i wielkości cegłówek
odśnieżałam go dziś rano po powrocie z pracy
a teraz część płytek jest w środku sucha
nie wiem czemu ale ten widok wypełnił mnie radością
wróciło wiele wspomnień z dzieciństwa i nie tylko
letni rozgrzany chodnik schnący po południowym deszczu
wiosenna ulewa parująca znów w chmury

ten widok napawa mnie optymizmem
że jednak zima odejdzie
śnieg się stopi i wyparuje i powróci już tylko deszczem
a słońce przypomni sobie, że tu też można świecić i grzać


tak, Madre, zaniedbałam się
nie piszę nie publikuję
czasem potrzebuję być sama


wczoraj miałam pierwszy dyżur w szpitalu
naprawdę spokojny
najtrudniejszy jest brak wprawy
brak znajomości wszystkich ludzi
kiedy zna się innych pracowników i oni Cię znają jest dużo prościej
no i jak zawsze problemy z komunikacją
ale to teoretycznie wszystko przyjdzie z czasem
na razie najprostsze rzeczy trwają długo...

na "po dyżurze" miałam daleko idące plany
gdzie ja nie pójdę, pojadę, ile posprzątam...
ale rano padający śnieg skutecznie mnie od wszystkiego odwiódł

wracałam do domu w zadymce i śniegu na 5-10cm leżącym na ulicach
przez chwilę przyszło mi do głowy, że on się topi tylko po to żeby zrobić miejsce na nowy
puszysty biały miękki gwiazdeczkowy
padający śnieg potrafi tak bardzo cieszyć,,, w grudniu
więc w końcu przespałam całe przedpołudnie
jak odgrzewałam sobie obiad
ujawnił się Max na jeszcze ciepłej masce samochodu swoich właścicieli 
bezpiecznie oddzielony od białego wodnistego plugastwa
(on ewidentnie nie lubi śniegu - jak się przemieszcza to najchętniej miałby wszystkie łapki w górze)
czatował aż otworzę drzwi i uruchomię nareszcie jadłodajnię
skonsumował słuszną porcję chrupek
i teraz przejął moje obowiązki - śpi na fotelu obok
co jakiś czas zmieniając pozycję żeby nie dostać odleżyn
i co jakiś czas sprawdzając czy jestem
i rzucając pytające "Mrrau?" jak się poruszę


teraz wszyscy mówią tylko o tym kiedy wiosna będzie
w oknach domów z każdym dniem coraz więcej ozdób wielkanocnych
w ogródkach pełno wszelkiego "staffu" króliczkowo-jajkowego


pamiętam jak wujek Marmurek opowiadał kiedyś o jechaniu na nartach do kościoła w Wielkanoc :))
jednakowoż wolałabym jechać z Lilijanką w wiosennej aurze do Krakowa
to już niedługo - w następną środę - też po dyżurze





niedziela, 10 marca 2013

pOsT nR 35

A zatem...

Wiosna się skończyła.
Jak zapowiada prognoza pogody:
http://www.geeksofdoom.com/GoD/img/2011/09/2011-09-23-nedstark_weather.jpg
Winter is comming!

można się naocznie przekonać:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtWhgsa0suu3d4LsNla9DjGIEowe1rd3myn4WMKKW9zAgAPzMNxCAYdp1gD7KM-KOf-HqKE-9VCm3FDJC1zuhc3DflbJbqSzQI69uwRQElb5K6IGQuk6xTlv2XfMtkBi3BIHBWnlB6onE/s673/DSCN0722.JPG

weekend dobiegł końca
sobota minęła pod znakiem próby posprzątnia i wycieczki do Brunszwiku do Ikei
pogoda była deszczowa
ale wycieczkę obie z Edytą uznałyśmy za udaną
poobiednia sjesta na materacach w mniej uczęszczanym zakątku przeludnionego sklepu to było to!
20 min leżenia powinno być wliczone w każde zakupy  :P
Lilijanka daje radę
również w deszcz marznący i mgłę!

w niedzielę obudził mnie Maksi już o szóstej
wysyłał z zewnętrznego parapetu rozpaczliwe sygnały - zamarzam wpuść mnie do domu
na automatycznym pilocie otworzyłam mu drzwi
nasypałam chrupki
i wróciłam w objęcia Morfeusza
nie na długo
koło dziewiątej uaktywniły się kaczki
i ja w sumie też
trudno im zrobić dobre zdjęcia bo uciekają w popłochu jak tylko zobaczą ruch - nawet w oknie a co dopiero na zewnątrz
ale probowałam:


Następnie cały dzień produkowałam pierogi ruskie :D
https://plus.google.com/u/0/photos/116292745897883777999/albums/5853818302138426977/5853820782239973682
niezła zabawa

Byłam też na Ariańskiej na imprezie urodzinowej Madre.
No byłam wirtualanie - widełokonferencję miałam
i smaka na sernik... co go goście pałaszowali
A Maxi został gwiazdą TV  : )
https://plus.google.com/u/0/photos/116292745897883777999/albums/5853818302138426977/5853821221845084610



czwartek, 7 marca 2013

PosT nr trzydzieści cztery

A zatem...

dziś ósmy marca - dzień kobiet!
wszystkiego dobrego dla nas
:D
Molly pytała czy tu obchodzą
w radio o tym teraz rano mówili
zatem chyba obchodzą
radio, którego słucham jest z Sachsen Anhalt sąsiedniego landu, który jest na terenie dawnych wschodnich Niemiec- może dlatego pamiętają o kobiet dniu?



Ps. nie dla Molly teraz!
czy wspominałam już, że mam kolonię pająków pod prysznicem?
dziś zaobserwowałam w niej straszne poruszenie i ożywienie....
może one też świętują dzień kobiet
albo poczuły już wiosnę
;P


Post numer 33

A zatem...

Wiosna...!
choć od soboty obiecują znów śnieg...
we wszystkich ogródkach w okolicy i w parku-plantach dookoła dawnych murów obronnych spotkać można kwitnące przebiśniegi, krokusy i inne wczesnowiosenne kwiatki


rano kiedy idę do szpitala - czuję ją w powietrzu dziś np. pachniało "wiosennymprzeddeszczem"
widzę ja w świetle popołudnia wracając
czuć wielkanoc
nie w świątecznych wystawach, które pełne są kaczuszek, króliczków i kurczątek - już odkąd tu jestem
nie w wiszących w co drugim ogródku kolorowych jajkach na drzewkach
ale w kolorze powietrza, w natężeniu światła, w aktywności przyrody, w śpiewie ptaków
z pamięci wyskakują inne wielkanoce
te z dzieciństwa ze zbieraniem fiołków w Ogrodzie za powrotem ze święcenia z koszyczkiem
i taka wielkanoc w drodze przez Włochy z gałązkami oliwnymi w kościele w Varese, z wielkim piątkiem w Wenecji, z sobotą w Grazu
wiosna
ptaki co rano drą dzioby
niesamowicie głośno
koncert poranny o niesamowitym nagłośnieniu
aż serce podskakuje
i nabiera się energii na dzień
choć pod koniec pracy czasem jest się już jak mucha w smole
czy jak pierwsza wiosenna mucha jak pisała Madre...

wiosna...

a z nią rosnąca tęsknota za domem
migrujące
zbierające się do budowania gniazd dziubanie

to wszystko razem

sama nie wiem
strasznie dziś jestem rozproszona...
rozmawiałam dziś o  tym skąd i z kogo jesteśmy

post nr 33
w tym roku będę mieć właśnie tyle lat
wiek Chrystusowy jak mawiają
https://www.youtube.com/watch?v=SqxY0VV3r9I

i co dalej ósma klaso?



niedziela, 3 marca 2013

poSt numER trzydzieści dwa

A zatem...

minął weekend...
jem właśnie sałatkę owocową na kolację
https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/555300_487640101271865_1646506468_n.jpg
słodką białą i niemiecką

kontynuując kwestię  białości
może idzie wiosna
ale...
https://plus.google.com/u/0/photos/116292745897883777999/albums/5851214946808885393

spacer z Lilijanką po Harzu
trochę niezaplanowany i spontaniczny za to zaskakujący
jak zima w Tatrach

ale poza tym czuć już wiosnę
migrują liczne klucze
sroki budują gniazda




wyszło prawie jak sonet  4 4 3 3
prawie robi wielką różnicę
lepiej pójdę  już spać, nim mi kolacja do głowy uderzy
:P