A zatem...
Dojechałyśmy z Lilijanką całe i zdrowe w całkiem przyzwoitym czasie :D
Powitała nas wiosenna aura - całkiem ciepło, słońce, prawie stopiony śnieg, kwitnące krokusy, ptaszorowy koncert perzedwieczorny i Max, który zasiedział Lilijankę:
Tu jest dłużej jasno niż w Krk. Całkiem to wyraźnie jest zauważalne. Teraz (20:30) już się ściemniło, choć na zachodzie niebo świeci jeszcze jasno niebiesko. Kosy uganiają się po ogródku wprowadzając niejaką nerwowość w niedzielny spokojny wieczór. Maxi poszedł w rejs.
Ja zjadłam bardzo dobry słoik z cieciorką na zimno. Madre, dziękuję za pycha zapasy!
Wykąpałam się. Czekoladowy zapach płynu pod prysznic - dokładnie taki jak pachniało z fabryki Wawelu przy Wrocławskiej czy nad Wisłą tam gdzie teraz Galeria Kazimierz -relaksuje fantastycznie i przywołuje wszystkie wspomnienia z dzieciństwa. Polecam!
I pozdrawiam serdecznie Osobę, która mi go podarowała na urodziny :))
samochód jako ekstensja ciepłych kolanek :)
OdpowiedzUsuńco za kolonizator!
Szyby by umył, kochanek podły...a ten siedzi.
OdpowiedzUsuńOczywiście.
Kiedyż on poleruje maskę!!!
OdpowiedzUsuńhttps://plus.google.com/u/0/photos/116292745897883777999/albums/5864168717024937633/5864318269017494482
OdpowiedzUsuńTłusty, biały, stęskniony za głaskaniem brzuszek. Poczuł Koszinki? Właśnie gonią po mieszkaniu wściekle! Wszyscy dzisiaj pobudzeni: po miliardzie dni szarych ŚWIECI NAM SŁOŃCE! PRAWDZIWE! Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuń