sobota, 16 lutego 2013

pOsT nr dwadzieścia 7

A zatem...

Trochę zaniedbałam pisanie, ale mój internet pełznie i jest frustrujące spędzać z nim czas.
Dziś jak na kolonii - zielona noc - ostatnia w szpitalnym pokoiku. Nie planuję smarować pastą do zębów klamek, a sobie tylko zęby ale może podświadomość każe mi lunatykować i coś narozrabiać?  Trochę mi smutno się stąd wyprowadzać przywykłam i oswoiłam tą przestrzeń.
Popołudniu w ramach świętowania wyprowadzki zamówiłam z dyżurantami pizzę. Jak tylko zadzwoniliśmy po nią wykluł się pilny zabieg więc w końcu jadłam sama. Potem byłam na zakupach i zanabyłam sycylijskie krwawe pomarańcze. Pachnie nimi w pokoju. I chlebem.
Wstępnie przeorganizowałam i spakowałam manatki - jutro o 11 akcja wyprowadzka na Kasztanową Drogę.


2 komentarze:

  1. ostatnia nocka
    http://www.youtube.com/watch?v=e6Ux2S8LzHk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na to video przypomniało mi się jak to ktoś wczoraj zadzwonił do porannej audycji W.Manna i zapytał go czy jemu też zdarza się czasem grać na "wyimaginowanej gitarze".
      Mann odpowiedział, że owszem a niekiedy nawet, jak jest dłuższa solówka, tarza się ekstatycznie po podłodze w pokoju emisyjnym :)))

      Usuń