A zatem...
Dziś byłam zaproszona na herbatę i obiad do koleżanki, która od roku pracuje tu na kardiologii.
Szef już na początku mi powiedział, że na internie są tu dwie Frau z Polski i że musi mnie koniecznie przedstawić. Po czym prawdopodobnie zapomniał. Ja pod naporem wrażeń trochę też.
Za to wczoraj wpadł na oddział i powiedział "komm mit". Miałam uczucie jakbym uczestniczyła w skeczu monthy pythona, w którym Eric Idle prowadzi wszystkich gdzieś daleko przez pół Anglii obiecując coś pokazać a ostatecznie nic się nie okazuje (próbowałam znaleźć ten skecz na jutubie bez sukcesu;)... Moje poczucie pure nonsensu w ostatnim tygodniu jest nieco większe, bo zmieniłam anestezję na oddział i nie nadążam z niemieckim.
Ale tym razem na końcu tęczy był garnek ze złotem w postaci polskiej pani doktor.
Zatem zamiast trenować niemiecki przegadałam dziś cały wieczór po polsku :))
Potwierdza się również, że kluczem do przetrwania na obczyźnie są zwierzęcy przyjaciele ;) Ona ma papugi, nimfy(chyba), które dotrzymują jej towarzystwa. Maxi byłby pewnie oczarowany. I obawiam się żarłoczny...
Dziś wszyscy napomykają o wiośnie i wygląda na to, że faktycznie się zbliża. Nastąpiły chyba wiosenne porządki, bo w wielu miejscach po drodze do pracy i chodząc po mieście widziałam wystawione meble. Już wiedziałam wcześniej, że tu jest taki zwyczaj wystawiania mebli na ulicę tych co się ich już mieć nie chce. Ale dziś to wyglądało jak mała epidemia ;P
Co kraj to obyczaj...
Ale wiosnę czuć również w powietrzu, w ożywieniu kosów rano i wieczorem, w trelach sikorkowych, w migrujących nocą kaczkach czy gęsiach. No i w pierdyliardzie ozdóbek okołowielkanocnych dostępnych we wszystkich możliwych sklepach, na wystawach i powoli widocznych w oknach domów. Panuje moda na ozdabianie domów im bardziej sentymentalnie, cukierkowo i błyszcząco tym lepiej...
28.02.2013
A zatem...
dodatek - dziękuję Molly za podpowiedź
https://www.youtube.com/watch?v=SLc58rJkTLM
i w wersji włoskojęzycznej dla odmiany- nie wiem czy nie brzmi lepiej
;P
https://www.youtube.com/watch?v=SUKv55My0Jk
to było w filmie Sens życia wg... ;)
OdpowiedzUsuńdziś u nas SŁOŃCE i to jest wydarzenie zimy i roku!
tego słońca to zazdroszczę!
UsuńChciałem tylko zauważyć, że parę dni temu minął miesiąc od żałożenia bloga!
OdpowiedzUsuńA tu zero imprezy, nie było konkursów z bardzo atrakcyjnymi nagrodami dla odwiedzających...
Nieładnie! :D
teraz za późno
Usuńoskary rozdane
trzeba było upominać się te kilka dni temu...
jak odwiedzający atrakcyjni, to nagrody już nie mogą być - nie można mieć wszystkiego
OdpowiedzUsuńTylko przybrzeżne sarenki nadal w zimowych płowych szatkach na odsłoniętych oziminach się odpasają po okresie, gdy większość jadła schowała się pod śniegiem.
OdpowiedzUsuńA wiosna jak to wiosna przyjdzie na pewno albo przyleci bocianami?!
Pewnie szybciej niż byśmy planowali.
Póki co migrują kaczki i gąsi i co to tam kluczem po niebie pomyka :)
Usuńwspominany już św. Ludger ma w swym atrybucie gąsi. Trzebaby Michała K. zapytać co to znaczy... :))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA gdzie jakieś marcowe posty?
OdpowiedzUsuńmarcowe to sa Idy, droga secundo!
Usuńnawet jeśli pani Musierowicz lansowała Idę sierpniową.
marcowe mogą być też zające
Usuńoraz koty
Usuńkoty w marcu a Lenin w październiku
a Molly mówi, że jest Wielki Post i że może być tylko jeden post miesięcznie ;P
Usuńno to już zaliczony!
Usuńi proszę jeść sałatki owocowe z umiarem należytym ;)