No znów się zaniedbałam z pisaniem - nie da się ukryć, a tyle się w tym tygodniu działo!
Normalnie ekspansywna wiosna! Z dnia na dzień pączki zamieniają się w liście albo kwiaty. Rano idzie się do pracy i jest jeszcze jakby szaro - a za powrotem zielono! Kwitnie wszystko równocześnie: bazie, wisienki, czereśnie, śliwki, forsycje, fiołki, tulipany, narcyzy, żonkile, pierwiosnki, sasanki, ziarnopłony, podbiał, stokrotki, szafirki! No co kto zamarzy i pomyśli, że mogłoby - to kwitnie :D
W tym tygodniu uaktywniłam się kulturalnie!
We środę byłam z panią sąsiadką w teatrze w Bad Helmstedt na koncercie orkiestry wojskowej bodajrze pierwszego pułku pancernego czy jakoś tak z Hanoveru. wydobyłam nawet na to konto sukienkę z szafy... Średnia wieku publiczności wynosiła około 80 lat wliczając w to nawet chłopców w wieku na oko 12 lat, którzy występowali w roli wpuszczających i kierujących ruchem. Było całkiem wesoło! Repertuar różnorodny. Od "Mostu na rzece Kwai", przez wojskowe marsze, błękitną rapsodię, "Fieber" tzn. "Fever" z wokalem damskim, wojskowym, nowoczesnego niemieckiego kompozytora, co go nie mogę odnaleźć w intiernecie, muzykę z filmów jak Rocky i Księga Dżungli po hymn niemiecki. Wśród instrumentów dominowała sekcja dęta, ale w jednym utworze również wystąpiła gitara elektryczna :))
We czwartek byłam na koncercie jazzowym pani nazywającej się Maria Markesini i bandu o nazwie Klazz Brothers.
Na początku był poczęstunek: przekąski, wino, soki, piwo itp. w cenie biletu (15ojro). Następnie koncert, który zatytułowany był "cinema pasjonata". Pani z obrazka okazała się nie taka młoda jak sugerowałby plakat ale za to śpiewała dobrze. Panowie byli z Braunschweigu i grali nafortepianie,basie i perkusji. Nagłośnienie było zadziwiająco dobre i pan co zawiadował aranżacją całości - światłem, dźwiękiem itp. naprawdę dawał radę. Podobało się nam z koleżanką z pracy. Udzieliłyśmy nawet na ten temat wywiadu i zapozowałyśmy do zdjęcia wyrażając jednocześnie zgodę na publikację w gazecie. Oczywiście dwie sieroty nie zapytałyśmy co to za gazeta. Ale chyba nie zostałyśmy dopuszczone do druku... ta cenzura niemiecka.
Na koncercie spotkałyśmy również pana, emerytowanego właścieciela-dilera hondy, który okazał się być również emerytowanym podrywaczem wciąż jeszcze bardzo czynnym i bajerował wszelkie możliwe panie łącznie z nami na znaki zodiaku i wróżenie z nich cech charakteru, przymiotów i przyszłości. Jak się jeszcze było okazało ów pan również wypożyczał swój fortepian na koncert.
W piątek byłyśmy w polskim towarzystwie na obiedzie-kolacji w Magdeburgu również dla wypróbowania bmw x6 - nowego nabytku (nie mojego). Normalnie jakby się było w Polsce. Klimat socrealistyczny. Trochę jak Nowa Huta może miejscami. W restauracji nad rzeką, noszącej również znamiona postkomunistyczne, gdzie grał dość wiekowy pan na keebordzie rzewne melodie,którepo dłuższym słuchaniu były rozpoznawalne (jakby je przyspieszyć rozpoznanie byłoby szybsze ;P) zjadłyśmy całkiem smaczne jedzenie - okraszona również głodem. Pan zaczepił koleżankę pytając co chciałabyś posłuchać młoda damo. A później gdy wyszłyśmy pan ów artysta palący na zewnątrz zagadnął nas czy jesteśmy studentkami co wywołało salwę śmiechu i sprowokowało małą wymianę zdań. W każdym razie mamy zaproszenie w wakacje jak będzie ciepło pan ma grać na powietrzu...
Następnie w sobotę miałam pracowity bardzo dyżur.
A dziś czyli w niedzielę byłam zaproszona na obiad na 12 osób do sąsiadów. Obiad składał się z zupy szparagowej - jadłam pierwszy raz w życiu takową, klusek śląskich z gulaszem i modrą kapustą. Po spacerze była kawa i deser.Do deseru przyłożyłam rękę - próbowałam zrobić sernik z galaretką na zimno z truskawkami ale z braku galaretki eksperymentowałam z niemieckimi zamiennikami. Na spód poszły biszkopty nasączone kawą. Było bardziej płynne niż wychodzi z galaretką, ale ogólnie wyszło dobre i smakowało.
Od wtorku zostaje sama na gospodarstwie i będę opiekowała się kaczkami i Maxim.
A pod koniec tygodnia chyba zacznę się zbierać do odlotu.
;))
Ja przerzuciłam się z białych na czarne:
OdpowiedzUsuńhttp://pontu.eenet.ee/player/kurg.html.
Ogólnie to mnóstwo jest takich transmisji, czyste podglądactwo!
Za to chętnie wyposażyłabym się w teleskop, żeby zaglądnąć na wieżę kościoła Karmelitów, gdzie powróciły i piszcząc latają chyba pustułki.
a ja podrawiam z podrozy w czasie i przestrzeni _ wjechalam w pelnie wiosny paryskiej. Wszystko kwitnie, kasztany maja wielkie liscie i niektore mocno kwitna. Pelno mini ogrodkow i balkonowych upraw zieleni wszelkiej, na klombach mnostwo kwiatow :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam od Asi, z ktora sie dzis widzialam i od jej Toma tez. slonce mi przypieklo, nogi bola, ale wloskie lody, francuskie bagietki, sery splesniale i crosanty, niemieckie! piwo i Wurst, szwedzkie ciasto z cytryna i BAZYLIA wynagradzaja trudy turyzmu i jest super ;)